Inspiracje -

Wolontariat jak marzenie


Tak bardzo chciała wyjechać na wolontariat, że w pracy poprosiła o urlop bezpłatny. Poznaj historię prawdziwej fanki sportu – Marianny!

W maleńkiej Słowenii spędziłaś aż siedem miesięcy. Co cię najbardziej zachwyciło?
Góry! A oprócz tego małe miasteczka, rzeki i jeziora. Naprawdę jest tam przepięknie, a z Lublany w ciągu godziny można dostać się i nad piękne morze, i w wysokie góry.

Jednak to nie ze względu na kraj wybrałaś właśnie ten projekt…
Moją motywacją zawsze była chęć pracy w sporcie. Moją przyszłą organizację przyjmującą – Europejską Federację Sportu Studenckiego – znałam od dawna. Byłam wolontariuszką na organizowanych przez nią wydarzeniach sportowych i w ten sposób dowiedziałam się o możliwościach wyjazdu. Wtedy myślałam, że nie mam szans, ale okazało się, że się myliłam. Miejsce rzeczywiście było dla mnie drugorzędną sprawą, niewiele o Słowenii wiedziałam. Jednak nie mogłabym pokochać jej bardziej, stała się moim drugim domem i jestem pewna, że jeszcze wiele razy tam wrócę.

Jak wyglądał twój zwyczajny dzień?
Wstawałam o siódmej, a przed dziewiątą razem ze współlokatorami wychodziliśmy do pracy, do której podjeżdżaliśmy dziesięć minut rowerem. Każdy dzień był inny. Zajmowałam się stronami internetowymi, mediami społecznościowymi, pracowałam nad projektami, pisałam artykuły, kontaktowałam się z krajowymi federacjami... Przez cały czas przygotowywaliśmy się również do organizowanych w Portugalii Europejskich Igrzysk Studentów, w których bierze udział kilka tysięcy młodych osób z całej Europy. W ramach projektu przez miesiąc pracowałam w portugalskiej Coimbrze.

Czy musiałaś dużo zainwestować w wyjazd?
Nie musiałam nic inwestować – kieszonkowe w zupełności wystarczało zarówno na życie, jak i na liczne podróże.

Przed wyjazdem na wolontariat pracowałaś w Urzędzie Miasta Poznania. Czy łatwo było zostawić tę pracę i wyjechać na osiem miesięcy?
Miałam ogromne szczęście, bo na czas wyjazdu dostałam urlop bezpłatny. Przypuszczam, że wpływ na decyzję przełożonych mogła mieć tematyka projektu. Pracuję w Wydziale Sportu, a mój projekt w Słowenii był w stu procentach związany ze sportem. Myślę, że takie wyjazdy mogą bardzo pomóc w karierze i warto podjąć takie ryzyko.

Jaka była najbardziej stresująca sytuacja, której doświadczyłaś?
Dla wielu osób praca przy organizacji wydarzeń jest stresująca sama w sobie. W Słowenii też lekko nie było, lecz jest to stres, który mnie bardzo napędza i motywuje. Dlatego dla mnie najbardziej stresująca okazała się… samochodowa wycieczka w góry. Ze znajomymi wynajęliśmy samochód, by zwiedzić trudniej dostępne zakątki kraju. Byłam jedyną osobą, która mogła prowadzić, a zupełnie nie jestem przyzwyczajona do dłuższych tras. Droga była nie tylko długa, ale i bardzo kręta – wiła się w górę i w dół – i tak trzy godziny w każdą stronę. Ale było warto – odwiedziliśmy kilka niesamowitych miejsc.

Czy wyjazd w jakikolwiek sposób pomógł ci w rozwinięciu kariery zawodowej?
Trudno zliczyć wszystkie aspekty, w których ten wyjazd mi pomógł, albo wszystkie umiejętności, które zyskałam. Choć wróciłam do tej samej pracy, którą wykonywałam przed wyjazdem, moje doświadczenie sprawiło, że mogę wykonywać ją lepiej. Wolontariat pokazał mi również wiele innych możliwości – chociażby możliwość współpracy ze sportowym środowiskiem w ramach programu Erasmus+.

Czy ciężko było odnaleźć ci się po powrocie do Polski?
Zdecydowanie! Choć na życie w Polsce nie narzekam, to niełatwo było wrócić do rzeczywistości. Te siedem miesięcy w Słowenii były jak marzenie.

Marianna Pikul realizowała swój wolontariat w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności.

Rozmawiała Karolina Ludwikowska.
Wywiad pochodzi z publikacji Eurodesk Polska Międzynarodowy wolontariat młodzieży.

stopka strony