Wokół POLIN


Łączy nas historia, wspomnienia, łączą nas wielcy ludzie, którzy urodzili się w Polsce, a byli Żydami. A dzieli? Historia, wspomnienia… Polsko – Izraelska Wymiana Młodzieży jest jak pomost.

Muzeum jest piękne. Ogromny blok ze szklanych tafli, pęknięty z boku – jak Morze Czerwone, które rozstąpiło się przed Mojżeszem. Muzeum zdobywa liczne nagrody. Także ze względu na wspaniałą ekspozycję, zbiór pamiątek, sposób ich przedstawienia – wykorzystujący najnowsze osiągnięcia techniczne. Ale to wciąż tylko muzeum. Potrzebuje ludzi, by historia polskich Żydów mogła ożyć.

Potrzebuje młodzieży – z Polski i Izraela. I ten właśnie projekt takie spotkanie umożliwia. Na przełomie sierpnia i września studenci polscy i izraelscy przyjeżdżają do Warszawy na dwutygodniowy program studyjny, który odbywa się w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Z kolei w październiku polscy stypendyści wyjeżdżają na trzy miesiące do Tel-Awiwu, w którym studiują i mieszkają w akademikach przy uczelni.

Ta wędrówka ludów – tym razem nie trzeba przeprawiać się pieszo przez Morze Czerwone – ma jeden, nadrzędny cel. Poznać historię, kulturę, obecną sytuację społeczną i polityczną. Młodzi Żydzi uzyskują taką wiedzę w Polsce, młodzi Polacy – w Izraelu.

A co takiego dzieje się podczas tych wizyt? Uczestnicy dziewiątej edycji, która odbyła się w Polsce w 2014 roku, wzięli udział m.in. w panelu dyskusyjnym „Polska oczami młodych Izraelczyków”. Studenci zorganizowali i poprowadzili także warsztat „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Izraelu”.

Podczas jednego z nowatorskich projektów, który towarzyszył wymianie, „The View”, studenci odwiedzili osoby mieszkające w sąsiedztwie Muzeum Historii Żydów Polskich. Dzięki temu poznali wiele wzruszających historii z budynkiem muzeum w tle. Rozmowy zaczynali od prostego pytania: jak opisałby pan swój widok z okna? Studenci bardzo wnikliwie przyjrzeli się ścieżkom wokół budynku muzeum i zastanawiali, jak zmienił on codzienną marszrutę mieszkających tu warszawiaków. Zaproponowali także własną, alternatywną drogę zwiedzania samego muzeum.

Powstał również ciekawy film - „Security Reasons” - o różnym postrzeganiu ochrony, bramek, wszelkich form kontroli w Polsce i Izraelu, który, z racji zamachów terrorystycznych, jest jednym z najbardziej ufortyfikowanych państw świata.

Kilka miesięcy później Polacy pojechali do Izraela. Brali udział w zajęciach z rówieśnikami na Uniwersytecie w Tel Awiwie, organizowali wydarzenia, promujące Polskę, jej kulturę, zwyczaje, codzienność. Prowadzili też warsztaty edukacyjne dla licealistów ze szkoły Atid Raaziel w Hertzelii. „Nagle zrozumiałam, że moglibyśmy mieszkać w jednym kraju, chodzić do tych samych szkół, tworzyć związki, a Polska mogłaby być krajem wielokulturowym, a nawet wielowyznaniowym. Ulice wyglądałyby inaczej, ludzie wyglądaliby inaczej, może udzieliłoby nam się trochę żydowskiej otwartości” - wspominała jedna z polskich studentek, Małgorzata Suś.

Wszystko kręciło się – i kręci – wokół muzeum POLIN. A przecież Polin – po hebrajsku – znaczy nie tylko „Polska”. Także: „Tutaj spocznij”. Nasze kraje są powiązane od wieków. Powinniśmy o tym pamiętać.

stopka strony