Na tropie francuskich przodków


Wśród ich praprapradziadków są Francuzi, których do Polski przygnała wojenna zawierucha. By odtworzyć losy napoleońskich żołnierzy, Mazowszanki pojechały aż nad Sekwanę.

W Polsce znajduje się Jezioro Francuskie. A dlaczego francuskie? Bo utopiło się w nim wielu francuskich żołnierzy i od wojen napoleońskich tak się to jezioro nazywa. Nic nie bierze się z niczego, każde miejsce, każdy człowiek ma swoją historię – podkreśla Teresa Grabowska, wiceprezeska warszawskiego Stowarzyszenia Historycznego Mazowsza Północnego (SHMP). Wraz z kilkoma innymi kobietami ze stowarzyszenia odkryła, że tak jak wiele mieszkających w tym regionie rodzin, tak i one mają w drzewach genealogicznych francuskich przodków. Są nimi przede wszystkim żołnierze, którzy trafili na Mazowsze na początku XIX wieku, podczas wojen napoleońskich. I zostali na dłużej, bo zakochali się w prapraprababkach członkiń stowarzyszenia. Panie postanowiły odtworzyć ich losy i tak powstał projekt „Szukaj przodka we Francji”.

Wciągnęła je genealogia
– Fakt, że mamy francuskich przodków, odkryłyśmy trochę przez przypadek – przyznaje wiceprezeska SHMP. – Stało się to podczas warsztatów genealogicznych, które zorganizowałyśmy sobie w stowarzyszeniu – wyjaśnia. I przyznaje, że zarówno ją, jak i inne członkinie stowarzyszenia zelektryzowało odkrycie, że wśród ich przodków jest wielu Francuzów. Tym bardziej jednak zaczęły „grzebać” w historii.

– Wiedziałyśmy, że archiwa dotyczące Francuzów znajdziemy przede wszystkim we Francji, więc postanowiłyśmy tam wyruszyć i zabawić się w archiwistki. Przygotowałyśmy projekt (w ramach programu PO WER), który zakłada uczenie się osób dorosłych w międzynarodowym środowisku – zaznacza Grabowska.

W drugiej połowie stycznia 2020 r. trzy członkinie Stowarzyszenia Historycznego Mazowsza Północnego wyjechały do Francji, a konkretnie do Collége de Paris, by uczyć się języka francuskiego. – Interesowało nas zwłaszcza słownictwo z zakresu tematyki archiwalno-genealogicznej – precyzuje wiceprezeska SHMP. Inna uczestniczka projektu, Maria Marchwicka, dodaje: – Miałyśmy nauczycielkę francuskiego w zbliżonym do nas wieku, ze świetnym podejściem nie tylko do nauki samego języka, ale całej kultury francuskiej. Nie uczyłyśmy się szybkimi metodami stosowanymi dziś w szkołach językowych, ale całościowo, zanurzając się w kulturze i obyczajach Francji.

Przez 10 dni po sześć godzin spędzały nad francuskimi książkami do nauki języka i ćwiczyły konwersacje, a popołudniami poznawały paryskie archiwa, biblioteki i muzea. Zwiedziły wiele instytucji kultury, m.in.: Lettres Sorbonne Universite, Service Historique de la Defense, Bibliothèque Nationale Française, Archive Nationale i Fondation Napoléon. Przede wszystkim jednak przełamały barierę językową i przygotowały się do dalszej pracy w archiwach, bo planowały wrócić tu za kilka tygodni. – Nabrałyśmy entuzjazmu i przekonania, że jesteśmy w stanie odtworzyć historie naszych rodzin! – podkreśla Grabowska.

Podglądały francuskich archiwistów
Jednak wybuch pandemii koronawirusa nieco pokrzyżował ich plany. Mimo że już wcześniej kupiły bilety na samolot na drugi wyjazd do Francji, okazało się, że wiele lotów jest odwołanych. Tym samym drugi etap projektu – polegający na podglądaniu i uczestniczeniu w pracy profesjonalnych archiwistów – stanął pod znakiem zapytania. – Ale nie chciałyśmy odpuścić i w drugiej połowie lipca 2020 r. w pięć osób wyruszyłyśmy do Francji własnym samochodem – podkreśla Grabowska. – Byłyśmy zdeterminowane, by jak najwięcej dowiedzieć się o naszych przodkach. Jechałyśmy podekscytowane!

W Musée Chateau de Montrésor, w ramach job shadowingu (uczenie się poprzez obserwację pracy innych – przyp. red.), przez 14 dni uczestniczyły w pracach badawczych francuskich genealogów. – To było wspaniałe doświadczenie, bo badania archiwalne we Francji stoją na zupełnie innym poziomie niż w Polsce. Ich zbiory są ogromne! Dostępne jest całe bogactwo dokumentów, które w Polsce w czasie wojny zostały w dużej mierze zniszczone – tłumaczy Grabowska.

Maria Marchiwcka, z wykształcenia historyczka, dodaje: – W Polsce trzęsiemy się nad każdym dokumentem, który pochodzi z XIX w., a we Francji jest inaczej – ich zbiory archiwalne są dużo bogatsze, a dostęp do nich swobodny. Wystarczy wejść do biblioteki czy archiwum, zapisać się i już można przeglądać dokumenty. To wspaniałe, że dobra kultury są w zasięgu ręki każdego mieszkańca.

Tolerancja dla migrantów
Bogate zbiory z francuskich archiwów pozwoliły mieszkankom Mazowsza rozwiązać zagadki dotyczące ich przodków. – Dzięki badaniom, w których uczestniczyłyśmy, powstała baza francuskich żołnierzy, którzy wybrali Mazowsze na swoje dalsze życie. Okazało się, że nasi francuscy przodkowie rozwijali w Polsce nauki humanistyczne, przyrodnicze i techniczne. W wyniszczonym wojnami kraju tworzyli elity, które wpływały na rozwój gospodarczy – podkreśla wiceprezeska SHMP. Dzięki projektowi odkryła szczegóły życia własnego praprapradziadka – Edwarda Augusta Landiego, oficera napoleońskiego, który – gdy osiadł w Polsce – zaczął uczyć języka francuskiego w gimnazjum. – Napisane przez niego książki były wówczas najlepszymi podręcznikami do nauki francuskiego w naszym kraju! – podkreśla Grabowska. Maria Marchwicka zaś dzięki projektowi wiele dowiedziała się o Janie Baptyście Małeckim, we Francji znanym jako Malecki, prawdopodobnie spokrewnionym z Landiem. – Nie ma gwarancji, że to mój przodek, ale nie jest to wykluczone. Trafiłam na pewne ślady, ale – by mieć pewność – musiałabym zajrzeć aż do archiwów w Petersburgu. Kto wie, może kiedyś uda mi się odtworzyć całość jego losów – mówi.

Warto grzebać w historii
Mazowszanki dodają, że niektórzy Francuzi szukają swoich przodków wśród Polaków, ponieważ we Francji zamieszkało wielu polskich emigrantów popowstaniowych. ­– Dlatego tak ważna jest nasza współpraca – wyjaśnia Grabowska. Ważna, bo uczy też tolerancji dla innych ludzi, zwłaszcza dla emigrantów i przybyszów z innych krajów.

– Nasi francuscy przodkowie nie mogliby spokojnie żyć i pracować w Polsce, gdyby nie tolerancyjne postawy mieszkańców tych ziem. Tolerancja jest wpisana w naszą tożsamość, co jest szczególnie istotne w obliczu wojny w Ukrainie, kiedy przyjeżdżają do nas setki tysięcy sąsiadów zza wschodniej granicy – podkreśla Grabowska.

I przekonuje, że warto śledzić własną genealogię, bo ujawnia nieoczywiste korzenie i uczy otwartości na drugiego człowieka. – Takie podejście chcemy zaszczepić wśród polskich seniorów, dlatego na zakończenie projektu zorganizowałyśmy trzy webinaria, w których wzięli udział archiwiści, bibliotekarze, nauczyciele, księża, członkowie organizacji pozarządowych i pasjonaci genealogii rodzinnej – wylicza wiceprezeska SHMP. –  Grzebanie w historii rodzinnej to świetna odskocznia od codziennych problemów.

Jak podkreśla Olga Grabowska, projekt „Szukaj przodka we Francji” udowadnia, że nigdy nie jest za późno, by nauczyć się czegoś nowego. – Ja nauczyłam się pracy z archiwaliami, ale przede wszystkim języka francuskiego. I tę naukę kontynuuję! – zaznacza. Maria Marchwicka zaś ubolewa, że wielu młodych ludzi sądzi, iż tylko to, co współczesne, jest ciekawe. I tylko to, co przed nimi. – Młodych odcina się od przeszłości, a przecież to ona jest najlepszą podwaliną systemu wartości. Warto do niej zaglądać – zachęca.

Projekt „Szukaj przodka we Francji” zrealizowało Stowarzyszenie Historyczne Mazowsza Północnego (SHMP) w ramach dofinansowania ze środków Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (PO WER) z budżetu projektu realizowanego przez FRSE (Fundację Rozwoju Systemu Edukacji) pt.: „Ponadnarodowa mobilność kadry niezawodowej edukacji dorosłych”. Projektu realizowany był we Francji i w Polsce w okresie od 1.10.2019 do 30.12.2020. Budżet: 80 tys. zł.

Więcej informacji o projekcie: tutaj.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 2/2022:

 

#stowarzyszeniehistorycznemazowszapolnocnego #shmp #przodek #poszukiwania #genealogia #francja #teresagrabowska #mariamarchwicka #olgagrabowska

stopka strony